Szkoda, że filmy z jego udziałem nie są popularniejsze i bardziej dostępne w Polsce czy nawet w Europie. Wybrał drogę kina niezależnego, które jest, moim przynajmniej zdaniem, bardzo ciekawe, ale jednak mniej atrakcyjne dla większości odbiorców i niszowe. Jeśli ktoś ma możliwość obejrzeć chociażby genialne "Dream with the fishes" czy ciekawe "Alex/October", to moim zdaniem nie ma nad czym się zastanawiać. Oba filmy poruszają dość ważne tematy, są ciekawe, mają w sobie coś nowego (w szczególności "Dream...", które mnie naprawdę w sobie rozkochało).
Co do Brada Hunta... Ma w sobie coś, co kiedyś pasowało do umierającego narkomana, a teraz coś, co pozwala mu grać zagubionego, wyoutowanego dojrzałego mężczyznę, przetarganego i zmęczonego życiem. I w obu rolach wypadł przekonująco i genialnie. W obie postaci uwierzyłam w 100%, "czułam" je. Dodam, że to są role mocno antagonistyczne. Facet umie grać mimiką i oczami. No właśnie... Te oczy, spojrzenie... Coś w nich jest pociągającego, zagadkowego, coś za nimi jest. Moją uwagę przykuł też głos, jest ciekawy, męski. Widziałam kilka innych filmów z jego udziałem, i chociaż czasami były mocno średnie (i to mooooocno), to on sam zawsze wybronił się swoimi rolami, a to zdarza się nielicznym.
Urody może mu pozazdrościć sam Brad Pitt. Piszę to poważnie. W "Dream with the fishes" nie mogłam się na niego napatrzeć, jadłabym go łyżkami aż do śmierci z zemdlenia. I byłaby to najlepsza śmierć na świecie. Poza tym, zestarzał się cudownie i nadal jest niesamowicie atrakcyjny. Życzę mu więcej głównych ról, nawet w projektach niezależnych, jeśli taką drogę zawodową wybrał. Tylko może żeby były szerzej dostępne, bo szkoda takiego talentu (i wyglądu, a co!).