Przez przypadek obejrzałam ten film zamiast peruwiańsko-kolumbijskiego "pod prąd". Najgorsza w tym filmie jest obsada, a aktor grający głównego bohatera doprowadzał mnie do skraju irytacji. A muzyka rzeczywiście dość banalna.
Taka była jego rola, żeby doprowadzać do "skraju irytacji"...